Energia fuzyjna za 5 lat?
Frania, przykręć fuzje, bo za ciepło w chałupie! Czy taki tekst mamy szansę usłyszeć za kilkanaście lat? Może tak, może nie… Amerykański gigant zbrojeniowy twierdzi, że tak będzie.
Lockheed Martin, firma, która między innymi buduje samoloty F-35 Lightning II oraz jest powszechnie znana ze swojej produkcji dla przemysłu wojskowego ogłosiła, iż jest bliska ukończenia urządzenia wielkości ciężarówki, które będzie w stanie produkować duże ilości taniej i względnie czystej energii.
Zacznijmy może od podstaw, energia fuzyjna w przeciwieństwie do nuklearnej, wytwarza moc, nie rozdzielając, a łącząc atomy. Pomysł ten został ściągnięty ze sposobu działania naszego słońca. W procesie fuzji wykorzystuje się również inne paliwo, w aktualnej wersji jest to deuter (uzyskiwany z wody morskiej) oraz tryt (produkowany głównie przez reaktory atomowe).
Dobrze wystarczy tych naukowych bzdur… Najważniejsze w tym wszystkim jest to, że projekt Lockheeda zakłada, iż reaktor ten będzie na tyle mały, aby był w stanie zmieścić się w standardowym kontenerze. Taka miniaturyzacja zmniejsza koszty budowy oraz daje możliwość wyprodukowania go, a następnie po prostu wsadzenia na statek i wysłania do odbiorcy.
Reaktor ten początkowo ma być wykorzystywany w istniejących już elektrowniach konwencjonalnych, będzie wytwarzał ciepło zastępując to, które jest uzyskiwane na przykład ze spalania gazu. Jest to informacja szczególnie ważna dla krajów ubogich w zasoby naturalne oraz zależnych energetycznie od sąsiadów, jak na przykład Polska. Ponadto energia fuzyjna, która do tej pory znana była głównie z opowiadań sci-fi, ma szanse zrewolucjonizować nasze codzienne życie oraz zastąpić tradycyjne źródła energii, takie jak ropa lub gaz ziemny.
Źródło: cnet